Pomysł sylwestra z córkami, który był przebłyskiem dojrzewającej w Natalii odwagi, lub też szaleństwa, narodził się podczas samotnej, jesiennej wędrówki po górach, która była w swej naturze nieobiektywna gdyż spokojem i ciszą dawała złudne poczucie przyjemności z życia. Jednak Natalia postanowiła pójść za głosem nierozsądku i targnąć się na swojego sylwestra, wykupując pakiet dla trzech osób.
- Ogarniam zajebiście – powtarzała więc na głos asekuracyjnie już od świąt, tak jak kazał Instagram, modląc się o śnieg i miejsce do spania w oddzielnym pokoju, zamiast zbiorczo z resztą gości, o co, niczym psychopatka, prosiła w dwóch mailach i czterech wiadomościach na facebooku. W tym samym czasie odpierała zorganizowane ataki na swoje poczucie sprawności umysłowej ze strony rodzicieli, którzy starym zwyczajem dawali jej do zrozumienia, że samodzielne prowadzenie samochodu to wyzwanie ponad jej siły oraz skrajny brak odpowiedzialności i jeśli nie chce skazywać matki na niewyobrażalne cierpienia, ktoś powinien ją odwieźć. Pierwsze interwencje, rozłożone czasowo w miesiącu grudniu, polegające na bezdyskusyjnych zakazach oraz szlochach, zniosła ze świeżo wypracowanym w sobie spokojem, jednak ostatnia - w osobie ojca, na dwa dni przed wyjazdem, doprowadziła ją już w niebezpieczne rejony strefy mroku. Ciało, dopiero posklejane cienkim skoczem samoakceptacji, w procesie nerwowego telepania, znów się zaczęło nadszarpywać lekko pod pachami i klekotać, a Natalia ciągle nie wiedząc jeszcze do końca, co znaczy samemu się obejmować z czułością, starała się przynajmniej głęboko wentylować, by nie krzyczeć, co by ją mogło dodatkowo pogrążyć z ramienia niepoczytalności.
Wreszcie dobrnęła do dnia z największym potencjałem niepowodzeń i klęsk, czyli dnia pakowania i gęsto mantrując o swojej zajebistości i sile, poczęła brnąć przez listę zadań. Z zadziwiającą sprawnością dojechała do godziny piętnastej, odhaczając kolejno kompletowanie strojów śniegoopornych, gier i książeczek, apteczki, sanek, kremów na mróz, listy audiobooków, bielizny termicznej, zdrowych przekąsek i żytniego chleba, szklanych termosów, śpiworów wrazieco, piżamek, które nie drapią, klapków pod prysznic, ręczników wystarczająco miękkich, pudełka kredek i grubych skarpet, które nie obciskały, a wtedy okazało się, że jedna z twarzy, którą planowała zabrać ze sobą na wyjazd - spuchła nagle przekraczając granicę udawania, że nie widać i bez wizyty u dentysty wszystkie wyżej zorganizowane przedmioty mogła sobie odesłać z powrotem w bliżej nieokreśloną przestrzeń, gdzie znajdowały się wcześniej.